poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rajstopy w sprayu W7 Tights in a Tin - must have na lato!

Witajcie ;)

Jeśli ktoś jest bladziochem jak ja, ten post może go zainteresować. Może nie jestem zupełnie blada, ale mam ogromny problem z opalaniem nóg. O ile reszta ciała bardzo szybko się opala, o tyle nogi praktycznie wcale. Do tej pory mi to nie przeszkadzało,  ale niedawno to się zmieniło. Postanowiłam kupić na allegro rajstopy w sprayu. Zastanawiałam się nad Sally Hensen, ale ostatecznie wybrałam ich tańszy odpowiednik jakim jest W7.


"W7 Tights In a Tin to preparat opracowany z myślą o Twoich nogach. Jest jak rajstopy w sprayu, nie tracąc przy tym uczucia lekkości i swobody, nawet w upalne dni. Bez skazy, bez zarzutu, zdrowo wyglądające nogi, jedwabne w dotyku i optycznie wyszczuplone. Efekt opalonych i idealnie gładkich nóg.
Fluid w sprayu zawiera puder oraz cząsteczki jedwabiu. Dodatkowo został wzbogacony witaminą K, która łagodzi występowanie żylaków, siniaków i blizn. Po wyschnięciu Fluid w sprayu nadaje efekt przypominający pończochy.
Przed użyciem należy wstrząsnąć pojemnikiem. Spray nakładamy bezpośrednio na nogi lub najpierw na ręce, którymi następnie rozprowadzamy preparat na nogi. Sposób nakładania jest uzależniony od indywidualnych upodobań. Po minucie od nałożenia preparat wysycha. Spray zmywamy wodą z mydłem."



Dostępny w dwóch kolorach: medium glow i deep glow.
Cena to ok. 15zł / 125ml



Kupiłam na allegro oba odcienie. Muszę przyznać, ze okazały się dla mnie wybawieniem. Moje nogi w porównaniu do reszty ciała są bardzo blade, a dzięki rajstopom w sprayu wyglądają na opalone i drastycznie nie różnią się kolorem od skóry np. na rękach. Najlepiej nakładać je spryskując dłoń i dopiero wtedy rozcierając na nodze. Efekt opalenizny można stopniować w zależności od ilości nałożonego kosmetyku. Dodatkową zaletą jest fakt, że ukrywają drobne blizny, małe żyłki czy nawet żylaki oraz że są wodoodporne. Niestety po wyschnięciu mają nie brudzić ubrać, ale zauważyłam, że rzeczy są lekko przybrudzone od spodu.
Na koniec świetny patent! Rajstop można używać nie tylko do nóg, ale i do całego ciała :) Można nim zakryć blade ślady po ramiączkach od stroju kąpielowego.

Plusy:
+ dobre krycie
+ cena
+ po nałożeniu skóra ma piękny kolor
+ łatwe w nałożeniu
+ trwałość (utrzymują się przez cały dzień)
Minusy:
- należy dokładnie rozsmarować rajstopy, w przeciwnym razie mogą pojawić się smugi
- brudzi ubrania

Ocena: 5/6
Czy kupię ponownie? Tak.

środa, 19 czerwca 2013

Brzoskwiniowy płyn do kąpieli - Mariza

Cześć Dziewczyny ;)

Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją kosmetyku do kąpieli, a mianowicie płynu. Jako że jestem konsultantką Marizy wydawałoby się, że jak większość osób pracujących dla tej firmy będę wychwalać ich kosmetyki, mimo że mi się nie podobają. Niekoniecznie. Moje recenzje są szczere i nie mam zamiaru nikogo oszukiwać, bo po co? Istnieją produkty Marizy, które uwielbiam i których nie zamieniłabym na żadne inne, jednak na tym płynie bardzo się zawiodłam.



Zacznę od początku. Do wyboru mamy następujące zapachy: róża, lawenda, grejpfrut, brzoskwinia, jaśmin. Płyn znajduje się w 500ml plastikowej butelce z metalową nakrętka za który u konsultantki zapłacimy 13,80zł. Opakowanie ma prostą, ale ciekawą szatę graficzną.



Jeśli chodzi o mój wariant zapachowy to możemy przeczytać o nim:

"Orzeźwiający płyn do kąpieli o zapachu dojrzałych  brzoskwiń otuli Twoje ciało aromatyczną pianą  i rozpieści delikatną słodyczą. Działa relaksująco i odświeżająco, pozytywnie nastraja. Delikatnie oczyszcza skórę. Wzbogacony w d-pantenol oraz wyciąg z aloesu o  właściwościach nawilżających, kojących i uelastyczniających przywróci Twojej skórze miękkość i  gładkość. Pozostawia lekki, świeży zapach."


Z początkiem jak najbardziej się zgodzę. Po odkręceniu butelki uderza nas bardzo świeży i przyjemny zapach brzoskwiń. Gorzej jest z dalszymi obietnicami producenta. Nie zauważyłam, żeby płyn pozostawił moją skórę miękką i gładką. Powiem więcej! On ją wręcz przesuszył. Do tej pory nie spotkałam się z czymś takim.
Płyn nie należy również do najwydajniejszych. Mimo że użyłam go dwa razy to dosyć dużo go ubyło. Aby uzyskać pianę należy wlać co najmniej dwie nakrętki.

Plusy:
+ zapach
+ ładne opakowanie

Minusy:
- dostępność
- przesusza skórę
- mało wydajny
- dosyć wysoka cena

Ocena: 2/6
Czy kupię ponownie? Nie.


Miałyście jakiś kosmetyk z Marizy? Przyznam szczerze, że ten naprawdę niemile mnie zaskoczył, bo mam dużo produktów z tej firmy i są świetne!

wtorek, 18 czerwca 2013

To już MIESIĄC!

Witajcie Kochane!

Dzisiaj bardzo krótki i szybki post :) Muszę oznajmić jedną rzecz. Właśnie mija miesiąc od kiedy założyłam tego bloga. Chciałam rozwijać swoją pasję jaką jest uroda i moda. Przez ten czas wykładałam całe serce w to co robię i zamierzam to kontynuować.  Chciałam Wam serdecznie podziękować,  że jesteście ze mną, komentujecie wpisy oraz obserwujecie. To właśnie dzięki Wam wiem, że to co robię ma sens :)
Jeśli chodzi o statystyki to w ostatnim miesiącu przybyło 38 obserwatorów, a mój blog został wyświetlony ponad 1000 razy! Zachęcam również do obserwowania przez Bloglovin' ;)

Dziękuję :*
M.

sobota, 15 czerwca 2013

E.L.F. sztyft na wypryski

Dzisiejszy post będzie o kolejnym produkcie przeznaczonym do punktowego stosowania na wypryski. Obiecuję, że więcej nie będzie :)
Zdecydowałam się na zrecenzowanie go, ponieważ firma nie jest aż tak dobrze znana, więc ten wpis może niektórym pomóc w ewentualnym kupnie.



Opis:
Zit Zapper to wyjątkowe połączenie kwasu salicylowego, oleju z drzewa herbacianego, wyciągu z oczaru wirginijskiego oraz kampfory, które pomagają błyskawicznie pozbyć się przykrych niespodzianek w postaci wyprysków czy trądziku.
Sztyft zmniejsza zaczerwienienia i obrzęk oraz przyspiesza leczenie skóry w miejscu pojawienia się niedoskonałości.
Skład:
ACTIVE INGREDIENT: Salicylic Acid 1%
OTHER INGREDIENTS: Water, Witch Hazel (Hamamelis virginiana) Distillate, Alcohol, Melaleuca Alternifolia (Tea Tree) Leaf Oil, Polyacrylamide, C13-14 Isoparaffin, Laureth-7, Cinnamomum Camphora (Camphor) Bark Oil


Sztyft kupiłam na stronie ButiqueUK jakieś pół roku temu. Spisywał się dosyć dobrze i efekty były widoczne dosyć szybko. Obecnie nie muszę go używać, ponieważ nie mam nowych wyprysków.
Muszę dodać, że kosmetyk jest bardzo wygodny w aplikacji dzięki temu, że jest w roll-onie ;) Ma bezbarwny kolor. Po nałożeniu bardzo szybko się wchłania.
W recenzji serum Siarkowa Moc pisałam Wam, że ma straszny zapach. Ten jest nieporównywalnie łagodniejszy.
Dodam jeszcze, że używałam go przez dosyć długi czas, a prawie wcale nie widać, że go ubyło, więc sztyft jest bardzo wydajny.



Plusy:
+ szybkie działanie
+ fajne, małe opakowanie
+ roll-on
+ niezbyt mocny zapach
+ wydajność

Minusy:
brak

Ocena: 6/6
Czy kupię ponownie? Tak.


Macie jakieś kosmetyki z tej firmy? Zastanawiam się na kolorówką i nie wiem co mogłabym wybrać :)

środa, 12 czerwca 2013

Wygraj 1 z 1500 różów Bourjois!

Cześć Dziewczyny ;)

Chciałabym bardzo serdecznie zaprosić Was do konkursu organizowanego przez Rossnet, w którym do wygrania są róże marki Bourjois. Szanse są duże,  ponieważ jest aż 1500 sztuk! Konkurs kończy się 17.06.2013r.

Na co czekacie? Rejestrujcie się :D

http://www.rossnet.pl/konkursy/konkurs/1358,36f3ea85-b788-4719-9764-b7c38356dd47



Kto wziął udział w konkursie niech napisze w komentarzu :)

Buziaki,
M.


wtorek, 11 czerwca 2013

Top coaty ;)

Dzisiaj postanowiłam napisać luźniejszy post, jedynie z moimi ulubionymi lakierami nawierzchniowymi ;)



Essence nail art. twins, 01 bella:




Essence nail art special effect topper, 02 circus confetti



Essence nail art special effect topper, 13 mrs and mr glitter


Ostatnio bardzo lubię używać takich lakierów do zdobień na palec serdeczny lub jedynie przy skórkach (od góry). Według mnie bardzo fajnie to wygląda.

Używacie takich lakierów? ;)

niedziela, 9 czerwca 2013

Siarkowe rozczarowanie

Do tej pory nie było negatywnej opinii o żadnym z recenzowanych przeze mnie kosmetyków. Niestety ta będzie pierwsza.
Serum siarkowa moc z Barwy zakupiłam na promocji -40% w Rossmanie (nie tej ostatniej, na wcześniejszej) i od tamtej pory leży na dnie pudełka z kosmetykami zupełnie nieużywany i zapomniany.



Opis produktu:
Serum specjalistyczne do stosowania miejscowego polecane jest dla osób w każdym wieku ze skórą o skłonnościach do przetłuszczania i trądziku.
Przeznaczone do stosowania na wypryski pojawiające się na twarzy, plecach, ramionach i dekolcie.
Specjalnie dobrany zestaw składników aktywnych hamuje rozwój drobnoustrojów odpowiedzialnych za powstawanie zmian trądzikowych, skutecznie wysusza wypryski, przyspiesza gojenie i zmniejsza stany zapalne. Serum jest bardzo dobrze tolerowane przez skórę, posiada właściwości wygładzające i jest wydajne w stosowaniu. Dodatkowo działa antybakteryjnie, zmniejsza widoczność porów i łagodzi podrażnienia.
Produkt przebadany dermatologicznie.

Sposób użycia:
Stosować 1-2 razy dziennie na wypryski powstające na twarzy, plecach, ramionach lub dekolcie. Pozostawić do wyschnięcia. Po 20 minutach zmyć wodą.

Kilka słów o serum:

Używałam serum przez jakiś czas, próbowałam nakładać go na 20 minut i zmywać (tak jak zaleca producent), zostawiałam go na całą noc. Czasem, gdy nie wychodziłam z domu nakładałam go na wypryski i nie zmywałam przez cały dzień. Nic nie działało.
Ale może przejdźmy do początku. Serum dostajemy w 15ml plastikowej tubce. Po powąchaniu możemy wyczuć charakterystyczny zapach kwasu salicylowego. To właśnie on ma wysuszać powstałe wypryski. Serum ma kolor żółty.
Muszę przyznać, że bardzo się na nim zawiodłam, a pokładałam w nim duże nadzieje.




Plusy:
+ ładny kolor opakowania (i to by było na tyle...)

Minusy:
- nie działa, jest zbyt delikatny
- dziwna konsystencja
- zapach

Ocena: 1/6
Czy kupię ponownie? Nie.


Używacie podobnych kosmetyków? A może macie naturalne sposoby na wypryski?

piątek, 7 czerwca 2013

Essence, transparentna baza pod cienie Colour Arts

Tak sobie siedziałam, myślałam o czym ma być ta notka i w końcu wpadłam na pomysł, że będzie o jednym z moich ulubionych kosmetyków, a mianowicie o bazie pod cienie z Essence. Używam jej praktycznie codziennie, czyli wtedy kiedy nakładam cienie do powiek. Jest to moja pierwsza baza, więc nie mam porównania, ale jeśli mam być szczera to spełnia wszystkie swoje zadania :)
(Z góry przepraszam za jakość zdjęć, obecna pogoda nie sprzyja fotografowaniu :)



Opis produktu:
Transparentna, przezroczysta baza na powieki do oczu - utrwala makijaż. Lekka konsystencja szybko się wchłania. Stanowi idealny podkład pod cień do powiek. Po zastosowaniu bazy rozprowadzanie cieni staje się szybkie i komfortowe. Baza wydłuża czas utrzymywania się makijażu na powiece.

Cena:
ok. 8zł/7,3ml

Moja opinia:
Bazę bardzo dobrze rozprowadza się na powiece. Póki jest dosyć mokra nakładam na nią dowolny cień. Baza podbija kolor, przez co staje się on nieporównywalnie mocniejszy. Wydobywa właściwy kolor nawet z tych mniej napigmentowanych kosmetyków. Jeśli na bazę nałoży się puder lub cień w kolorze cielistym to bez problemu można blendować inne cienie.
Nie muszę chyba dodawać, że przedłuża ich trwałość? :) Trzymają się praktycznie cały dzień, nie rolują się, nie zbierają się w załamaniu powieki. Bardzo często mam uczulenie na kosmetyki stosowane w okolicach oczu, jednak tym razem uczulenie nie wystąpiło. Myślę, że kosmetyk mogą śmiało zakupić osoby ze skórą wrażliwą.
Poniżej wygląd cieni z paletki Sleek Au Naturel z bazą i bez niej. Różnica jest ogromna!




Plusy:
+ niska cena
+ wydajność (wystarczy niewielka ilość, by rozprowadzić bazę na powiece)
+ trwałość
+ łatwa aplikacja

Minusy:
- opakowanie (gdy kosmetyk będzie się kończył na pewno nie obędzie się bez przecięcia tubki, aby wydobyć resztki)

Ocena: 6-/6
Czy kupię ponownie? Na pewno tak. Za tą cenę nie znajdę bazy, która w 100% spełnia moje oczekiwania.


Miałyście już z nią do czynienia? A może stosujecie inną? ;)

czwartek, 6 czerwca 2013

Co dzień piękniejsza - Kilka ćwiczeń

Gimnastyka twarzy odniesie właściwy skutek, jeżeli rozpocznie się ją dość wcześnie, biorąc przede wszystkim pod uwagę działanie profilaktyczne, a więc niedopuszczenie do wiotczenia mięśni i skóry.
Powinno się ją rozpocząć w wieku 25-30 lat i wykonywać codziennie. Skóra powinna być posmarowana kremem tłustym lub półtłustym, gdyż pewne ruchy mimiczne, gdy skóra jest sucha, a naskórek bardzo napięty,  mogą pogłębić zarysowane już uprzednio zmarszczki. Ćwiczenia należy wykonywać łagodnie,  bez zbytniego napinania mięśni.

Ćwiczenia zapobiegające tzw. linii smutku, powodującej opuszczanie się kącików ust w kierunku brody, polegają na wyraźnym wymawianiu liter O, U, X. W ten sposób wzmacnia się mięśnie nad wargą górną,  nad którą,  po ukończeniu lat 40, zaczynają się rysować podłużne zmarszczki idące w kierunku nosa.
Zmarszczki te pogłębiają się również przy paleniu papierosów.

Ćwiczenia przeciwdziałające powstawaniu podwójnego podbródka. Pozycja siedząca, plecy wyprostowane, głowa wysunięta do przodu. Otwieramy usta i przesuwamy dolną szczękę z jednej strony ku drugiej.

Ćwiczenia wzmacniające elastyczność policzków. Trzy środkowe palce obu rąk przyciskamy jednocześnie do kości policzkowych i usiłujemy się śmiać, aż do oporu stawianego przez przyciśnięte do policzków palce.

Ćwiczenia wzmacniające szyję polegają na wykonywaniu głębokich skłonów szyi do przodu, do tyłu, na prawo, na lewo oraz zataczaniu nią wolnych, głębokich obrotów.

wtorek, 4 czerwca 2013

Kolejny róż nadchodzi! :D

Nie wiem co się ostatnio ze mną dzieje. Popadam w jakiś "różo-bronzeroholizm" jakkolwiek to brzmi :D
Do tej pory nie miałam okazji wypróbować różu w kremie, na dodatek skusiła mnie promocja w Rossmanie. Wybrałam ten z Maybelline głównie ze względu na pozytywne doświadczenia z tą firmą (praktycznie 1/3 kosmetyków w mojej kosmetyczne pochodzi właśnie od nich).


Opis producenta:
Dzięki lekkiej i delikatnej konsystencji pianki oraz doskonałego dopasowania różu do skory, Dream Touch Blush zapewnia wrażenie naturalnego, delikatnego rumieńca. Wygładzająca baza stworzona poprzez połączenie elastomerów i pigmentów, zmieszana w dużej szybkości i wysokiej temperaturze z kremem bogatym w substancje nawilżające i emolienty to innowacyjne rozwiązanie, dzięki któremu powstał róż o delikatnej kremowej konsystencji zapewniający efekt naturalnego piękna. 
Dostępne odcienie: Peach, Pink, Mauve, Berry.

Cena: 33zł/7,5g

  
Na samym początku chciałabym zaznaczyć,  że nie kupiłabym takiego produktu w normalnej cenie. W promocji kosztował nieco ponad 20zł, więc postanowiłam go przetestować. 
Wybrałam odcień 05, czyli dosyć mocny róż.  Mimo tego, że wydaje się być dosyć ciemnym kolorem, na skórze wygląda bardzo naturalnie i świeżo, mimo że mam dosyć jasną karnację. Wystarczy dosłownie musnąć go palcem, aby nabrać wystarczającą ilość kosmetyku. Właśnie przy nabieraniu może pojawić się problem. Osoby z długimi paznokciami mogą mieć z tym kłopot. Na szczęście mnie to nie dotyczy, ponieważ preferuję krótkie paznokcie :) Ogólnie nakłada się go bardzo miło, chociaż na początku ciężko było mi się przestawić z róży w kamieniu. 
Jedyną wadą naprawdę dla mnie istotną jest jego krótka trwałość. U mnie trzyma się ok. 7 godzin co nie jest jakimś powalającym wynikiem. 


  



Tak wygląda na skórze. Tutaj nie jest zbyt mocno roztarty, ponieważ chciałam pokazać jego prawdziwy kolor. Oczywiście efekt można stopniować przez rozcieranie, przypudrowanie itd.




Plusy:
+ posiada drobinki (zapewne już wiecie, że uwielbiam wszystko co mieni się w słońcu :)
+ daje naturalny efekt
+ aksamitna konsystencja
+ jest bardzo wydajny
+ poręczny, mały słoiczek, który można mieć zawsze przy sobie i nie zajmuje zbyt dużo miejsca
+ bez zapachu

Minusy:
- dość wysoka cena
- jeśli ma się długie paznokcie można mieć problem z jego wydobyciem ze słoiczka
- trwałość


Ocena: 4+/6
Czy kupię ponownie? Może. 


Posiadacie swoje ulubione róże  w kremie/musie czy raczej ich nie używacie?

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Co dzień piękniejsza - Jaki masz rodzaj cery?

Sposoby pielęgnowania twarzy, a nawet całego ciała zależą od rodzaju cery, która zmienia się jednak w miarę upływu lat. To, co powiedzieli o naszej skórze kilka lat temu lekarz dermatolog i kosmetyczka, może być już nieaktualne. Dlatego, jeśli nie jesteśmy pewne, jaką mamy cerę,  posłużmy się domowym testem. Oczywiście określa on rodzaj cery tylko w pewnym przybliżeniu; najlepiej czyni to aparat zwany dermaskopem, znajdujący się w dobrych gabinetach kosmetycznych lub po prostu wprawne oko kosmetyczki.

Dla prawidłowego wykonania testu trzeba twarz umyć przegotowaną wodą i delikatnym mydłem oraz odczekać 2-3 godzin, nie stosując żadnego kosmetyku. Następnie cienką,  bibułkowatą serwetkę starannie przycisnąć do całej twarzy. Serwetka w całości pokryta drobnymi, tłustymi plamkami oznacza cerę tłustą.  Plamki tłuszczu występujące jedynie w okolicach czoła, nosa i brody oznaczają cerę mieszaną.  Jeśli bibułka pozostanie prawie zupełnie sucha - cera jest normalna lub sucha.

Trzeba jednak odróżnić cerę normalną od suchej, gdyż ta ostatnia wymaga szczególnie troskliwej pielęgnacji. A więc cera normalna, po umyciu przegotowaną wodą i mydłem nie będzie boleśnie napięta. Nie jest ona bardzo cienka, nie ma skłonności do złuszczania się, tak jak cera sucha, która źle znosi mycie wodą,  pochłaniając zwykle dość dużo kremu.
Ten domowy test pozwoli właściwie wybrać kosmetyki,  które ochronią skórę twarzy przed szkodliwymi czynnikami atmosferycznymi, jak wiatr, mróz, czy intensywne słońce.



Mam nadzieję, że artykuł okaże się przydatny dla tych osób,  które do tej pory nie wiedziały jaki rodzaj cery mają. Więcej na ten temat możecie przeczytać TUTAJ :)

sobota, 1 czerwca 2013

Co dzień piękniejsza - Demakijaż oczu

Dzisiaj przychodzę do Was z czymś nowym :) Niedawno wpadłam na pomysł,  aby zrobić kilka postów odnośnie urody i pielęgnacji. Coś w stylu „kurs pielęgnacji urody". Myślę,  że dla wielu kobiet te posty okażą się bardzo przydatne :)


Do upiększania oczu służą cienie produkowane w różnej postaci, kredki do rysowania kresek, ołówki do brwi, tusze i wiele, wiele innych. Tych kosmetyków nie należy usuwać wodą i mydłem,  gdyż są przeważnie trudne do zmycia, a tarcie delikatnej skóry powiek powoduje jej silne zaczerwienienia,  a także podrażnienie spojówek,  wysuszenie skóry dookoła oczu i osłabienie rzęs. Mleczka do demakijażu twarzy też nie zawsze nadają się do zmywania tuszów, gdyż mogą powodować pieczenie oczu.

Najbardziej godne polecenia są specjalne płyny do demakijażu oczu, lecz muszą być naprawdę  bardzo dobrej jakości, gdyż w innym przypadku przy długim ich stosowaniu może wystąpić uczucie suchości pod powiekami.


Domowe sposoby:
Dobrze również służą płatki nasączone łagodnym olejkiem łatwo zmywającym kosmetyki, ewentualnie można zastosować dobry olejek kosmetyczny lub wazelinę borną. Znakomity jest olej lniany zmieszany z wodą wapienną w proporcjach 1:1. Jest on bardzo delikatny, dobrze usuwa makijaż nie powodując podrażnienia spojówek i działa wzmacniająco na rzęsy (to jest dosyć stary sposób,  znalazłam informację o tym, że na ten środek należy mieć receptę).

Technika demakijażu oczu wygląda następująco: oko powinno być lekko zamknięte,  ale nie zaciśnięte. Jeżeli stosujemy płyn to zwilżamy nim płatek kosmetyczny i zaczynamy zmywanie kącików wewnętrznych, przez powiekę górną, a następnie dolną. Gdy używamy wazeliny, to pokrywamy nią całe powieki, delikatnie masujemy palcem, a następnie wacikiem lekko zwilżonym w gorącej wodzie usuwamy kosmetyki wraz z wazeliną.

Robiąc demakijaż oczu za pomocą olejków czy oleju lnianego zwilżamy wacik gorącą wodą,  a następnie olejkiem. Woda zapobiegnie wówczas przyklejaniu się kłaczków waty do powiek. W zależności od tego, jak intensywny jest makijaż, czynność tę trzeba powtórzyć dwu- lub nawet trzykrotnie. Po stosowaniu olejków spojówki mogą być trochę zamglone; wskazane jest wtedy przemycie oczu ciepłym naparem rumianku lub esencją herbaty. Doskonałym środkiem jest także napar świetlika lekarskiego (łyżeczka świetlika na szklankę wody), który usuwa zaczerwienienie, zmęczenie i uczucie piasku pod powiekami.


Jakiego sposobu używacie do demakijażu oczu? Znałyście któryś z wymienionych w tekście naturalnych sposobów? :)

Napiszcie w komentarzach, czy pisanie czegoś takiego ma sens i czy się Wam podoba :) Kolejnym tematem będzie "Jaki masz typ cery?".
Czekam z niecierpliwością :)

Niezbędny na lato :)

Dzisiaj przygotowałam dla Was opis produktu kupionego podczas tygodniowej promocji w Rossmanie. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia, ponieważ był kosmetykiem niezbędnym na lato, a długo przeze mnie poszukiwanym :) Pewnie zastanawiacie się o jaki kosmetyk mi chodzi :) Nie trzymam Was dłużej w niepewności,  zaczynajmy!


Róż do policzków Match Perfection Blush - Rimmel




Opis producenta:
Róż z serii Match Perfection dostępny w 4 wersjach kolorystycznych. Róż idealnie dopasowuje się do odcienia skóry i zapewnia naturalny rumieniec dzięki technologii Smart-Tone.



Cieszę się, że udało mi się go kupić,  bo w szafie Rimmela pozostał ostatni.
Wybrałam kolor 004 Medium / Dark.  Bałam się,  że będzie trochę za ciemny dla mojej karnacji, ale na twarzy wygląda bardzo fajnie (i mieni się w słońcu!). Muszę dodać, że trzyma się cały dzień (nie mam zwyczaju ciągłego dotykania twarzy, więc to może być powodem dla którego jest tak trwały). Jedyną wadą jest opakowanie. Za każdym razem mam problem, żeby dobrze je zakręcić i muszę bardzo uważać, aby nie upadło. Wydaje się bardzo delikatne i wątpię, czy dałoby się coś odzyskać po upadku nawet z małej wysokości.



Na koniec swatche :)






Plusy:
+ trwałość
+ piękne kolory nadające cerze zdrowego koloru
+ bardzo wydajny
+ dobrze napigmentowany
+ można mieszać ze sobą kolory zyskując inne efekty
+ zawiera rozświetlające drobinki
+ dobrze rozprowadza się na twarzy

Minusy:
- tandetne plastikowe opakowanie


Ocena: 5/6
Czy kupię ponownie? Raczej tak.